music. (!)
Zakapturzona postać przemieszczała się powoli po Wiltshire, próbując pozostać niezauważoną. Kręcone włosy powiewały równomiernie w rytm, jaki dyktował im silny wiatr. Na częściowo zasłoniętej twarzy Bellatrix delikatnie odbijało się światło księżyca, który powoli zbliżał się do pełni. Kobieta stanowczym ruchem odgarnęła z twarzy brązowe kosmyki, odsłaniając tym samym zaniedbane zęby i popękane od zimna wargi, które wyginały się w szaleńczym uśmiechu. Była jedyną osobą przechadzającą się w pobliżu Malfoy Manor o trzeciej nad ranem. Mosiężne obcasy przymocowane do ciężkich butów mąciły doskonałą ciszę zmroku, odbijając się echem od potężnych budynków. Stąpała powoli po lodzie i doskonale odśnieżonych chodnikach, mając nadzieję, że wieści, jakie niesie, w pełni usatysfakcjonują Narcyzę.
Zbliżała się już do potężnego gmachu, w którym miała spędzić dzisiejszą noc. Przyznała sama przed sobą, że odrobinę tęskniła za towarzystwem siostry, jednak myśl o Lucjuszu przyprawiała ją o mdłości. Nadęty kretyn z przerośniętym ego, ze zbyt wielkim poczuciem własnej wartości. Lestrange skręciła w ciemną uliczkę, a po chwili przed jej oczyma wyłonił się zarys wielkich murów.
Rezydencja Malfoy Manor była ogromnym budynkiem, przywołującym na myśl stary zamek lub dom strachu z upiornego wesołego miasteczka. Bellatrix patrzyła zaciekawiona na ogromny ogród przykryty śniegiem. Mimo że bywała tu bardzo często, upiorne krzewy powycinane w rozmaite kształty fascynowały ją coraz bardziej. Przystanęła na moment, przyglądając się z zapartym tchem scenerii, która ją otaczała. Fontanna stojąca na uboczu zamarzła całkowicie, przyozdabiając się zimnymi soplami lodu. Nad spiczastymi wieżami zamku raz po raz pojawiały się błyskawice, które jeszcze bardziej eksponowały urok mrocznego budynku.
Westchnęła cicho, nie odrywając wzroku od tajemniczego ogrodu. Z jej ust wydobywały się kłębki białej pary, które doskonale współgrały z całym obrazem. Czarne oczy kobiety zabłyszczały szaleńczo, odzwierciedlając jej myśli wirujące wokół upiornych planów.
Bellatrix oderwała wzrok od krajobrazu, mrugając szybko długimi rzęsami. Odwróciła się w stronę rezydencji Malfoyów i udawszy się w jej kierunku, opuściła mroczne, acz wspaniałe miejsce, otaczające mosiężny budynek. W ciszy obecne były tylko równomierne kroki.
Czarnowłosa kobieta chwyciła do ręki kołatkę, po czym uderzyła nią trzykrotnie w potężne drzwi zamku. Po krótkim czasie wrota otworzyły się, ukazując niewielką postać domowego skrzata.
- Panno Lestrange! Miło znów widzieć panią w progach Malfoy Manor. - Ukłonił się nisko, wystawiając prawą rękę ku długiemu, słabo oświetlonemu korytarzowi.
- Witaj, Lloyd - odparła krótko kobieta, podając skrzatowi swój długi, czarny płaszcz.
- Pani Narcyza czeka w salonie - dodał swoim niskim, zachrypniętym głosem.
Bellatrix skierowała się w stronę pomieszczenia, stąpając zgrabnie po pięknym dywanie, ułożonym na kamiennej podłodze. Portrety dawnych mieszkańców kłaniały się delikatnie w jej stronę na znak uznania, jednak czarnooka nie zwracała na to najmniejszej uwagi, idąc dumnie przez bogato zdobiony korytarz. Po chwili weszła cichym krokiem do ogromnego salonu, uśmiechając się do swojej siostry.
- Bello! - krzyknęła Narcyza, wstając energicznie z kanapy. Podbiegła do siostry, ujmując ją w swoje kruche, kobiece ramiona. Lestrange skrzywiła się nieznacznie, jednak już po chwili odwzajemniła uścisk.
- Cyziu - szepnęła cicho, oddalając się od kobiety. Jej głos nie wyrażał absolutnie żadnych emocji, natomiast twarz wykrzywiała się w typowym dla Bellatrix grymasie.
- Co z nim? Gdzie jest Draco? - Głos kobiety drżał, podobnie jak szczupłe dłonie. Odwróciła się i ponownie usiadła na kanapie, nie odrywając wzroku od siostry.
- Och, tak... Usiądź. Zdecydowanie powinnaś usiąść - stwierdziła czarnooka, kręcąc na palcu kosmyk swoich kręconych włosów.
- Nie trzymaj mnie już dłużej w niepewności!
- Dracon jest bezpieczny, nie musisz się martwić... Chyba, że Czarny Pan się dowie. - Jej usta wykrzywiły się w jeszcze szerszym uśmiechu, a oczy lśniły szaleńczym blaskiem. Narcyza wpatrywała się w bladą twarz Bellatrix, nie próbując nawet powstrzymać nadchodzących łez.
- Proszę... - wyszeptała Narcyza, będąc na skraju załamania.
- Och... mój... siostrzeniec jest w Hogwarcie - szepnęła. Widząc reakcję siostry, przystawiła palec wskazujący do swoich popękanych ust. - Ciiicho... cicho. Daj mi skończyć. Myślałam, że twój wspaniały mąż wychowa go... lepiej. Tak, jak na śmierciożercę przystało... Czyż nie?
- Zlituj się i powiedz mi wreszcie o co chodzi! - wyszlochała Narcyza, ukrywając zapłakaną twarz w roztrzęsionych dłoniach.
- Cicho! - syknęła Bellatrix, zbliżając się powoli do kruchej kobiety. - Czy Draco... nie zostawił niczego?
- Jedynie krótki list, w którym nie ma najmniejszego sensu. Lucjusz zaraz go przyniesie.
- Lucjusz, Lucjusz... Ach, tak bardzo tęskniłam za moim kochanym szwagrem... - wyszeptała Lestrange, przechadzając się po salonie rezydencji Malfoyów.
- Daruj sobie te zgryźliwe uwagi, Bello. Choć raz zachowujcie się jak dorośli ludzie.
Atmosfera panująca w salonie stała się jeszcze bardziej gęsta, gdy pomieszczenie wypełniło echo ciężkich kroków Malfoya. Arystokrata poruszał się z typową dla niego nonszalancją, powoli schodząc z kamiennych schodów.
- Kogóż to me oczy widzą, droga Bellatrix! - krzyknął Lucjusz przesadnie miłym tonem.
- Lucjuszu! Wieczysta przysięga wciąż utrzymana? Jaka szkoda - syknęła Lestrange, uśmiechając się ironicznie.
- Czy mógłbyś mi podać list naszego syna? - wtrąciła Narcyza, próbując załagodzić atmosferę.
- Ależ oczywiście, zapewne nasza wspaniała śmierciożerczyni pomoże nam go rozszyfrować. Chociaż... - Zamyślił się na chwilę. - Wariaci ponoć widzą więcej, niż normalni ludzie.
- Och, twoja teoria musi być fałszywa, skoro jeszcze nie odkryłeś, co Draco chciał przekazać przez te parę zdań - dogryzła czarnooka, wyrywając Lucjuszowi z ręki skrawek pergaminu. Rzuciwszy nań okiem, usiadła na kanapie i uśmiechnęła się szeroko.
- Bello... - zaczęła niepewnie Narcyza, wpatrując się w nieodgadnioną twarz siostry.
- Nie do wiary... To niemożliwe. Nie. - Lestrange zacmokała głośno, wpatrując się w Lucjusza wzrokiem przepełnionym kpiną.
Malfoy, zachowując kamienną twarz stał przy kominku z rękami skrzyżowanymi na piersi. Nie miał zamiaru reagować na kretyńskie zaczepki nienormalnej siostry swojej żony. Nie tym razem.
- Nie wmówicie mi, że nie rozumiecie czegoś, co jest oczywiste.
- Skończ wreszcie całą maskaradę i powiedz, o co w tym wszystkim chodzi. Bądź tak miła i odwróć twarz, nie chciałbym zamienić się w kamień pod wpływem twego uroku, kochana.
Narcyza wpatrywała się pytającym wzrokiem w swoją siostrę, nie mogąc pojąć, w jaki sposób rozszyfrowała list Dracona w ciągu zaledwie trzech minut. Fakt - wiedziała, gdzie on się podziewa i miała orientację, co się z nim dzieje. Być może to jej pomogło.
- Harold II panował w Anglii w 1066 roku - zacytowała. - To zdanie dość dogłębnie wskazuje na to, że wasz syn wciąż przebywa w Wielkiej Brytanii, mój drogi.
Lucjusz prychnął i opuściwszy głowę uśmiechnął się szeroko. Bellatrix spojrzała na niego z obrzydzeniem, a po chwili wróciła do analizowania listu.
- Obumarły stare mury. Naprawdę muszę to tłumaczyć? Och, dobrze, zapomniałam, z kim mam do czynienia. Hogwart. Dalej... Gryfonka. Och, tak, to może być dla was szokiem. Wcześniej nie wspomniałam, że Draco spędza czas ze szlamą. Wybaczcie, jakoś wypadło mi to z głowy - zachichotała.
- Łżesz - syknął Lucjusz, powoli tracąc nad sobą panowanie.
- Ależ nie, mój miły. Wrzask dochodzi z jej wnętrza.
- Wrzeszcząca Chata - szepnęła Narcyza. Powoli docierało do niej to, co właśnie się dzieje.
- Brawo, siostro! Punkt dla ciebie. Andromeda zdradza swój ród. Nie chcę być bezczelna... Draco chyba was zdradził. Tak odrobinkę. Prawda? - wyszeptała przesadnie miłym tonem.
- Wyjdź - rozkazał Lucjusz, wskazując palcem na drzwi salonu.
- No, no - zacmokała Bellatrix. - Trochę kultury! Dementorzy jeszcze cię nie nauczyli? Wytrzymaj jeszcze chwilę, przecież wiesz, że nie chciałabym sprawić ci najmniejszej przykrości. Rok jeszcze nie dobiegł końca. Dumbledore zamknął Hogwart, to fakt... Ale to nie przeszkodziło waszemu drogiemu synalkowi tam wrócić. I to ze szlamą...
- Daruj sobie, Bello - wyszeptała Narcyza, nie mogąc otrząsnąć się z szoku.
- Och, to jest najlepsze! - Lestrange wstała, skacząc po pokoju niczym mała dziewczynka i piskliwym głosem powtarzać ostatnie zdanie zawarte w liście. - Ten, z którym nie będę bał się walczyć. - Zaśmiała się głośno. - Nie będzie bał się walczyć! Lucjuszu, wychowałeś prawdziwego wojownika! Jaka szkoda... - zaczęła, a jej twarz nagle przybrała maskę udawanego smutku. - Szkoda, że wybrał ścieżkę brudnej krwi.
- To wszystko, co masz mi do powiedzenia? - zapytał Lucjusz, doskonale udając opanowanie.
- Nie, skarbie. W razie, gdybyś wciąż twierdził, że nie mam racji, pierwsze litery listu układają się w słowo "Hogwart". Wojownik, a do tego myśliciel, syn idealny! Naprawdę szkoda...
Lucjusz ostatni raz spojrzał na swoją zapłakaną żonę i jej nienormalną siostrę, po czym zacisnął dłonie w pięści i wyszedł z salonu. Po krótkim czasie słychać było huk zamykanych drzwi wyjściowych rezydencji, który rozniósł się po budynku, zakłócając spokój.
- Co za hańba... - szepnęła Bellatrix, nie zwracając uwagi na stan swojej siostry.
***
- Bello! - krzyknęła Narcyza, wstając energicznie z kanapy. Podbiegła do siostry, ujmując ją w swoje kruche, kobiece ramiona. Lestrange skrzywiła się nieznacznie, jednak już po chwili odwzajemniła uścisk.
- Cyziu - szepnęła cicho, oddalając się od kobiety. Jej głos nie wyrażał absolutnie żadnych emocji, natomiast twarz wykrzywiała się w typowym dla Bellatrix grymasie.
- Co z nim? Gdzie jest Draco? - Głos kobiety drżał, podobnie jak szczupłe dłonie. Odwróciła się i ponownie usiadła na kanapie, nie odrywając wzroku od siostry.
- Och, tak... Usiądź. Zdecydowanie powinnaś usiąść - stwierdziła czarnooka, kręcąc na palcu kosmyk swoich kręconych włosów.
- Nie trzymaj mnie już dłużej w niepewności!
- Dracon jest bezpieczny, nie musisz się martwić... Chyba, że Czarny Pan się dowie. - Jej usta wykrzywiły się w jeszcze szerszym uśmiechu, a oczy lśniły szaleńczym blaskiem. Narcyza wpatrywała się w bladą twarz Bellatrix, nie próbując nawet powstrzymać nadchodzących łez.
- Proszę... - wyszeptała Narcyza, będąc na skraju załamania.
- Och... mój... siostrzeniec jest w Hogwarcie - szepnęła. Widząc reakcję siostry, przystawiła palec wskazujący do swoich popękanych ust. - Ciiicho... cicho. Daj mi skończyć. Myślałam, że twój wspaniały mąż wychowa go... lepiej. Tak, jak na śmierciożercę przystało... Czyż nie?
- Zlituj się i powiedz mi wreszcie o co chodzi! - wyszlochała Narcyza, ukrywając zapłakaną twarz w roztrzęsionych dłoniach.
- Cicho! - syknęła Bellatrix, zbliżając się powoli do kruchej kobiety. - Czy Draco... nie zostawił niczego?
- Jedynie krótki list, w którym nie ma najmniejszego sensu. Lucjusz zaraz go przyniesie.
- Lucjusz, Lucjusz... Ach, tak bardzo tęskniłam za moim kochanym szwagrem... - wyszeptała Lestrange, przechadzając się po salonie rezydencji Malfoyów.
- Daruj sobie te zgryźliwe uwagi, Bello. Choć raz zachowujcie się jak dorośli ludzie.
Atmosfera panująca w salonie stała się jeszcze bardziej gęsta, gdy pomieszczenie wypełniło echo ciężkich kroków Malfoya. Arystokrata poruszał się z typową dla niego nonszalancją, powoli schodząc z kamiennych schodów.
- Kogóż to me oczy widzą, droga Bellatrix! - krzyknął Lucjusz przesadnie miłym tonem.
- Lucjuszu! Wieczysta przysięga wciąż utrzymana? Jaka szkoda - syknęła Lestrange, uśmiechając się ironicznie.
- Czy mógłbyś mi podać list naszego syna? - wtrąciła Narcyza, próbując załagodzić atmosferę.
- Ależ oczywiście, zapewne nasza wspaniała śmierciożerczyni pomoże nam go rozszyfrować. Chociaż... - Zamyślił się na chwilę. - Wariaci ponoć widzą więcej, niż normalni ludzie.
- Och, twoja teoria musi być fałszywa, skoro jeszcze nie odkryłeś, co Draco chciał przekazać przez te parę zdań - dogryzła czarnooka, wyrywając Lucjuszowi z ręki skrawek pergaminu. Rzuciwszy nań okiem, usiadła na kanapie i uśmiechnęła się szeroko.
- Bello... - zaczęła niepewnie Narcyza, wpatrując się w nieodgadnioną twarz siostry.
- Nie do wiary... To niemożliwe. Nie. - Lestrange zacmokała głośno, wpatrując się w Lucjusza wzrokiem przepełnionym kpiną.
Malfoy, zachowując kamienną twarz stał przy kominku z rękami skrzyżowanymi na piersi. Nie miał zamiaru reagować na kretyńskie zaczepki nienormalnej siostry swojej żony. Nie tym razem.
- Nie wmówicie mi, że nie rozumiecie czegoś, co jest oczywiste.
- Skończ wreszcie całą maskaradę i powiedz, o co w tym wszystkim chodzi. Bądź tak miła i odwróć twarz, nie chciałbym zamienić się w kamień pod wpływem twego uroku, kochana.
Narcyza wpatrywała się pytającym wzrokiem w swoją siostrę, nie mogąc pojąć, w jaki sposób rozszyfrowała list Dracona w ciągu zaledwie trzech minut. Fakt - wiedziała, gdzie on się podziewa i miała orientację, co się z nim dzieje. Być może to jej pomogło.
- Harold II panował w Anglii w 1066 roku - zacytowała. - To zdanie dość dogłębnie wskazuje na to, że wasz syn wciąż przebywa w Wielkiej Brytanii, mój drogi.
Lucjusz prychnął i opuściwszy głowę uśmiechnął się szeroko. Bellatrix spojrzała na niego z obrzydzeniem, a po chwili wróciła do analizowania listu.
- Obumarły stare mury. Naprawdę muszę to tłumaczyć? Och, dobrze, zapomniałam, z kim mam do czynienia. Hogwart. Dalej... Gryfonka. Och, tak, to może być dla was szokiem. Wcześniej nie wspomniałam, że Draco spędza czas ze szlamą. Wybaczcie, jakoś wypadło mi to z głowy - zachichotała.
- Łżesz - syknął Lucjusz, powoli tracąc nad sobą panowanie.
- Ależ nie, mój miły. Wrzask dochodzi z jej wnętrza.
- Wrzeszcząca Chata - szepnęła Narcyza. Powoli docierało do niej to, co właśnie się dzieje.
- Brawo, siostro! Punkt dla ciebie. Andromeda zdradza swój ród. Nie chcę być bezczelna... Draco chyba was zdradził. Tak odrobinkę. Prawda? - wyszeptała przesadnie miłym tonem.
- Wyjdź - rozkazał Lucjusz, wskazując palcem na drzwi salonu.
- No, no - zacmokała Bellatrix. - Trochę kultury! Dementorzy jeszcze cię nie nauczyli? Wytrzymaj jeszcze chwilę, przecież wiesz, że nie chciałabym sprawić ci najmniejszej przykrości. Rok jeszcze nie dobiegł końca. Dumbledore zamknął Hogwart, to fakt... Ale to nie przeszkodziło waszemu drogiemu synalkowi tam wrócić. I to ze szlamą...
- Daruj sobie, Bello - wyszeptała Narcyza, nie mogąc otrząsnąć się z szoku.
- Och, to jest najlepsze! - Lestrange wstała, skacząc po pokoju niczym mała dziewczynka i piskliwym głosem powtarzać ostatnie zdanie zawarte w liście. - Ten, z którym nie będę bał się walczyć. - Zaśmiała się głośno. - Nie będzie bał się walczyć! Lucjuszu, wychowałeś prawdziwego wojownika! Jaka szkoda... - zaczęła, a jej twarz nagle przybrała maskę udawanego smutku. - Szkoda, że wybrał ścieżkę brudnej krwi.
- To wszystko, co masz mi do powiedzenia? - zapytał Lucjusz, doskonale udając opanowanie.
- Nie, skarbie. W razie, gdybyś wciąż twierdził, że nie mam racji, pierwsze litery listu układają się w słowo "Hogwart". Wojownik, a do tego myśliciel, syn idealny! Naprawdę szkoda...
Lucjusz ostatni raz spojrzał na swoją zapłakaną żonę i jej nienormalną siostrę, po czym zacisnął dłonie w pięści i wyszedł z salonu. Po krótkim czasie słychać było huk zamykanych drzwi wyjściowych rezydencji, który rozniósł się po budynku, zakłócając spokój.
- Co za hańba... - szepnęła Bellatrix, nie zwracając uwagi na stan swojej siostry.
***
Draco i Hermiona szli niespiesznym krokiem przez lochy. Po raz pierwszy w życiu mieli wejść do kuchni Hogwartu, mając tylko teoretyczne pojęcie, jak się tam znaleźć.
Wszechobecna cisza wypełniająca zamek powoli zaczynała drażnić ich uszy, jednak myśli dwójki młodzieńców pozostawały utkwione w tajemniczej postaci karła. Kim był ten człowiek? Jak dostał się do Hogwartu? A przede wszystkim: czego od nich chciał?
Dziesiątki pytań bezcelowo błądziło w ich głowach. Zdawali sobie sprawę, że sprawa jest zbyt skomplikowana, żeby tak po prostu wiedzieć, o co w niej chodzi.
Hermiona rozglądała się po głównym holu, jakby szukała jakiejkolwiek odpowiedzi, a przynajmniej wskazówki. Na nic się to nie zdało - odpowiedź czekała w zupełnie innym miejscu.
- To chyba tam - rzekł Draco, wskazując palcem na klapę w podłodze umiejscowioną tuż przy wejściu do Wielkiej Sali. Jego głos rozniósł się echem po opustoszałych murach zamku, wyrywając Hermionę z zadumy. Przez okna przebijały się pierwsze promienie słoneczne, tworząc tło dla tańczących płatków kurzu.
- Chyba. Aż ciężko mi uwierzyć, że w Hogwarcie istnieje miejsce, w którym jeszcze nie byłam - odparła dziewczyna, marszcząc delikatnie czoło.
- Zdziwiłabyś się. Istnieje mnóstwo pomieszczeń, w których twoja wścibska noga jeszcze nie postała - odpowiedział Draco, wyginając usta w ironicznym uśmiechu.
- Polemizowałabym - zakończyła Hermiona, zaś jej twarz wyrażała dokładnie ten sam grymas, co kilka lat temu. W młodej kobiecie wciąż ukrywała się mała, przemądrzała dziewczynka, która tak bardzo irytowała Malfoya przez tak długi czas. Teraz jednak parsknął śmiechem, a mina Granger wydała mu się na swój sposób urocza.
Pociągnął za kołatkę klapy prowadzącej do kuchni. Główny hol wypełnił się długim skrzypnięciem, które przypominało otwieranie się wrót zamkowych w mugolskich horrorach. Hermiona poczuła, jak jej delikatna skóra przykrywa się gęsią skórką i zadygotała delikatnie.
- No... Panie przodem - stwierdził Draco, wskazując ręką na długą drabinę.
- No co ty, Malfoy, tchórzysz? - Zaśmiała się Hermiona, pewnym ruchem stawiając nogę na szczeblu.
- Dbam o swój tyłek, Granger, to nie tchórzostwo - skwitował Draco z jeszcze szerszym uśmiechem, zaś brązowowłosa teatralnie wywróciła oczami i udała się wgłąb pomieszczenia.
- Witam szanowną młodzież! - krzyknął bliżej niezidentyfikowany głos, na co Hermiona zadrżała lekko.
- Baronie, jak miło cię widzieć! Zawsze to lepiej mieć pewność, że w zamku znajduje się jeszcze ktoś.
- Paniczu, nie jestem pewien, czy towarzystwo ducha powinno cię tak cieszyć - odparł Krwawy Baron, zaśmiewając się i opuszczając hol.
- Malfoy, rusz się! - krzyknęła Hermiona, stojąc już pewnie na ziemi.
Draco wszedł na drabinę, pewnym krokiem zsuwając się na coraz to niższe szczeble. Schodząc ciasnym korytarzem w dół, zdecydowanie nie czuł się najlepiej. Zerknął na swoje stopy i dostrzegł, że grunt jest już blisko.
- W pierwszej klasie studiowałam Krótką Historię Hogwartu. Czytałam tam coś o kuchni, jestem pewna. - Rozejrzała się po niewielkim pomieszczeniu, szukając drzwi.
- O tak, w to nie wątpię.
Wszechobecna cisza wypełniająca zamek powoli zaczynała drażnić ich uszy, jednak myśli dwójki młodzieńców pozostawały utkwione w tajemniczej postaci karła. Kim był ten człowiek? Jak dostał się do Hogwartu? A przede wszystkim: czego od nich chciał?
Dziesiątki pytań bezcelowo błądziło w ich głowach. Zdawali sobie sprawę, że sprawa jest zbyt skomplikowana, żeby tak po prostu wiedzieć, o co w niej chodzi.
Hermiona rozglądała się po głównym holu, jakby szukała jakiejkolwiek odpowiedzi, a przynajmniej wskazówki. Na nic się to nie zdało - odpowiedź czekała w zupełnie innym miejscu.
- To chyba tam - rzekł Draco, wskazując palcem na klapę w podłodze umiejscowioną tuż przy wejściu do Wielkiej Sali. Jego głos rozniósł się echem po opustoszałych murach zamku, wyrywając Hermionę z zadumy. Przez okna przebijały się pierwsze promienie słoneczne, tworząc tło dla tańczących płatków kurzu.
- Chyba. Aż ciężko mi uwierzyć, że w Hogwarcie istnieje miejsce, w którym jeszcze nie byłam - odparła dziewczyna, marszcząc delikatnie czoło.
- Zdziwiłabyś się. Istnieje mnóstwo pomieszczeń, w których twoja wścibska noga jeszcze nie postała - odpowiedział Draco, wyginając usta w ironicznym uśmiechu.
- Polemizowałabym - zakończyła Hermiona, zaś jej twarz wyrażała dokładnie ten sam grymas, co kilka lat temu. W młodej kobiecie wciąż ukrywała się mała, przemądrzała dziewczynka, która tak bardzo irytowała Malfoya przez tak długi czas. Teraz jednak parsknął śmiechem, a mina Granger wydała mu się na swój sposób urocza.
Pociągnął za kołatkę klapy prowadzącej do kuchni. Główny hol wypełnił się długim skrzypnięciem, które przypominało otwieranie się wrót zamkowych w mugolskich horrorach. Hermiona poczuła, jak jej delikatna skóra przykrywa się gęsią skórką i zadygotała delikatnie.
- No... Panie przodem - stwierdził Draco, wskazując ręką na długą drabinę.
- No co ty, Malfoy, tchórzysz? - Zaśmiała się Hermiona, pewnym ruchem stawiając nogę na szczeblu.
- Dbam o swój tyłek, Granger, to nie tchórzostwo - skwitował Draco z jeszcze szerszym uśmiechem, zaś brązowowłosa teatralnie wywróciła oczami i udała się wgłąb pomieszczenia.
- Witam szanowną młodzież! - krzyknął bliżej niezidentyfikowany głos, na co Hermiona zadrżała lekko.
- Baronie, jak miło cię widzieć! Zawsze to lepiej mieć pewność, że w zamku znajduje się jeszcze ktoś.
- Paniczu, nie jestem pewien, czy towarzystwo ducha powinno cię tak cieszyć - odparł Krwawy Baron, zaśmiewając się i opuszczając hol.
- Malfoy, rusz się! - krzyknęła Hermiona, stojąc już pewnie na ziemi.
Draco wszedł na drabinę, pewnym krokiem zsuwając się na coraz to niższe szczeble. Schodząc ciasnym korytarzem w dół, zdecydowanie nie czuł się najlepiej. Zerknął na swoje stopy i dostrzegł, że grunt jest już blisko.
- W pierwszej klasie studiowałam Krótką Historię Hogwartu. Czytałam tam coś o kuchni, jestem pewna. - Rozejrzała się po niewielkim pomieszczeniu, szukając drzwi.
- O tak, w to nie wątpię.
- Naprawdę jestem pod wrażeniem, że jeszcze z tobą wytrzymuję. Kuchnia, kuchnia... - powtarzała Hermiona, przechadzając się wokół własnej osi. Draco patrzył na nią z szerokim uśmiechem. Powoli przyznawał sam przed sobą, że upartość tej dziewczyny jest w pewien sposób intrygująca. - Wiem! - krzyknęła nagle, zatrzymując się. - Obraz z owocami. Widzisz tu taki? - zapytała, rozglądając się po pomieszczeniu. Na wąskich ścianach wisiało kilka, a może nawet kilkanaście obrazów, jednak w żadnym nie dostrzegła tego, czego szukała.
- Za tobą.
Granger odwróciła się na pięcie i przyglądała się z zaciekawieniem malunkowi. Wyciągnęła przed siebie rękę i delikatnie połaskotała znajdującą się na płótnie gruszkę. Ta zachichotała cicho, przemieniając obraz w potężne drzwi.
Pewnym ruchem pchnęła je przed siebie, by po chwili znaleźć się w wielkiej, ciemnej kuchni. Na srebrnej, kafelkowej podłodze ustawione było kilka długich stołów, na których prawdopodobnie w trakcie trwania roku szkolnego skrzaty przygotowywały posiłki dla uczniów.
- No. Jesteśmy - podsumowała krótko Hermiona, patrząc na zaciekawioną twarz Dracona.
- Co to było? Ten obraz.
- Żeby wejść do kuchni, trzeba połaskotać gruszkę - odparła dziewczyna, uśmiechając się promiennie.
Malfoy wpatrywał się w nią z niedowierzaniem. Jak to możliwe, że ta dziewczyna dokładnie zapamiętała taką błahostkę, czytaną z resztą w pierwszej klasie?
- Dumbledore musiał się nieźle wkurzyć, że w Hogwarcie nie pozostawił nawet skrzatów - stwierdziła Gryfonka, otwierając poszczególne szafki wiszące na beżowych ścianach. Draco poszedł w jej ślady, badając meble po drugiej stronie kuchni.
- Schodząc tutaj wpadłem na pewien pomysł. - Hermiona spojrzała na niego zaciekawiona. Jej ręka zastygła w powietrzu, ściskając cukier. - Komnata Salazara Slytherina... Przecież duchy są tu od zawsze, nie? Muszą coś wiedzieć na ten temat.
Granger upuściła papierową torebkę na blat kuchenny, wytrzeszczając oczy.
- Że też wcześniej na to nie wpadłam! Oczywiście! - krzyknęła.
- Mogę porozmawiać z Krwawym Baronem. Ty też masz jakiś kontakt z Prawie Bezgłowym Nickiem. Musi się udać.
Hermiona patrzyła na Draco z niemałym zdziwieniem, by po chwili uśmiechnąć się szeroko i jak gdyby nigdy nic powrócić do poprzednio wykonywanych czynności.
Naprawdę była pod wrażeniem. To znaczy... Wiedziała, że Malfoy jest inteligentny, ale żeby wpadł na coś, o czym ona nawet nie pomyślała? Coraz bardziej dziękowała losowi, że właśnie jego poprosiła o pomoc.
- Kawa - rzekł blondyn, odwracając się w stronę Granger i rzucając jej w dłonie opakowanie.
- Dzięki - odpowiedziała, odwracając się i nalewając wody do czajnika. Draco podszedł do niej, usadawiając się na niewielkim krzesełku obok jednego ze stołów. Wpatrywał się w jej kruche dłonie, które tak zręcznie wykonywały rutynowe czynności. Dla niego sam pobyt w kuchni był swego rodzaju nowością - w końcu arystokraci posiadali służących.
Ze zdziwieniem przyznał, że Hermiona Granger intryguje go coraz bardziej. Od dawna wiedział, że jest mądra i inteligentna, jednak dopiero jakiś czas temu zwrócił uwagę na jej bujne włosy i miodowe oczy. Przez długi czas próbował odepchnąć od siebie pozytywne uczucia emanujące do tej dziewczyny, wzbraniał się przed nimi rękami i nogami. Teraz jednak, przebywając z nią w absolutnie pustym zamku, zaprzestał obrony. Pozwolił swoim myślom zachowywać się coraz swobodniej, mając świadomość, że coraz częściej będą krążyć wokół niej.
____________________
To chyba rekordowa notka pod względem długości. :)
Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Jeśli chodzi o ucinanie tekstu na szablonie - jest to tylko i wyłącznie wina rozdzielczości monitora, którą możecie zmienić. :) Ja niestety nie mam na to wpływu, a każdemu dogodzić się nie da, kochani. :)
* W rozdziale występują niezgodności z książką.
- Za tobą.
Granger odwróciła się na pięcie i przyglądała się z zaciekawieniem malunkowi. Wyciągnęła przed siebie rękę i delikatnie połaskotała znajdującą się na płótnie gruszkę. Ta zachichotała cicho, przemieniając obraz w potężne drzwi.
Pewnym ruchem pchnęła je przed siebie, by po chwili znaleźć się w wielkiej, ciemnej kuchni. Na srebrnej, kafelkowej podłodze ustawione było kilka długich stołów, na których prawdopodobnie w trakcie trwania roku szkolnego skrzaty przygotowywały posiłki dla uczniów.
- No. Jesteśmy - podsumowała krótko Hermiona, patrząc na zaciekawioną twarz Dracona.
- Co to było? Ten obraz.
- Żeby wejść do kuchni, trzeba połaskotać gruszkę - odparła dziewczyna, uśmiechając się promiennie.
Malfoy wpatrywał się w nią z niedowierzaniem. Jak to możliwe, że ta dziewczyna dokładnie zapamiętała taką błahostkę, czytaną z resztą w pierwszej klasie?
- Dumbledore musiał się nieźle wkurzyć, że w Hogwarcie nie pozostawił nawet skrzatów - stwierdziła Gryfonka, otwierając poszczególne szafki wiszące na beżowych ścianach. Draco poszedł w jej ślady, badając meble po drugiej stronie kuchni.
- Schodząc tutaj wpadłem na pewien pomysł. - Hermiona spojrzała na niego zaciekawiona. Jej ręka zastygła w powietrzu, ściskając cukier. - Komnata Salazara Slytherina... Przecież duchy są tu od zawsze, nie? Muszą coś wiedzieć na ten temat.
Granger upuściła papierową torebkę na blat kuchenny, wytrzeszczając oczy.
- Że też wcześniej na to nie wpadłam! Oczywiście! - krzyknęła.
- Mogę porozmawiać z Krwawym Baronem. Ty też masz jakiś kontakt z Prawie Bezgłowym Nickiem. Musi się udać.
Hermiona patrzyła na Draco z niemałym zdziwieniem, by po chwili uśmiechnąć się szeroko i jak gdyby nigdy nic powrócić do poprzednio wykonywanych czynności.
Naprawdę była pod wrażeniem. To znaczy... Wiedziała, że Malfoy jest inteligentny, ale żeby wpadł na coś, o czym ona nawet nie pomyślała? Coraz bardziej dziękowała losowi, że właśnie jego poprosiła o pomoc.
- Kawa - rzekł blondyn, odwracając się w stronę Granger i rzucając jej w dłonie opakowanie.
- Dzięki - odpowiedziała, odwracając się i nalewając wody do czajnika. Draco podszedł do niej, usadawiając się na niewielkim krzesełku obok jednego ze stołów. Wpatrywał się w jej kruche dłonie, które tak zręcznie wykonywały rutynowe czynności. Dla niego sam pobyt w kuchni był swego rodzaju nowością - w końcu arystokraci posiadali służących.
Ze zdziwieniem przyznał, że Hermiona Granger intryguje go coraz bardziej. Od dawna wiedział, że jest mądra i inteligentna, jednak dopiero jakiś czas temu zwrócił uwagę na jej bujne włosy i miodowe oczy. Przez długi czas próbował odepchnąć od siebie pozytywne uczucia emanujące do tej dziewczyny, wzbraniał się przed nimi rękami i nogami. Teraz jednak, przebywając z nią w absolutnie pustym zamku, zaprzestał obrony. Pozwolił swoim myślom zachowywać się coraz swobodniej, mając świadomość, że coraz częściej będą krążyć wokół niej.
____________________
To chyba rekordowa notka pod względem długości. :)
Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Jeśli chodzi o ucinanie tekstu na szablonie - jest to tylko i wyłącznie wina rozdzielczości monitora, którą możecie zmienić. :) Ja niestety nie mam na to wpływu, a każdemu dogodzić się nie da, kochani. :)
* W rozdziale występują niezgodności z książką.
Jak to dobrze móc się uspokoić przy cudownej lekturze. W trackie czytania odsunąć na bok irytację, całkowicie zagłębiając się w treść.Czym ja się zdenerwowałam? Bo już nie pamiętam.Naprawdę, wiem, że się powtarzam, ale zachwycam się.Jak zawsze<3.
OdpowiedzUsuńMuzyka idealnie pasuje! Wraz tekstem buduje narastające napięcie i niepokój. Bogaty opis pozwala z łatwością wyobrazić sobie Bellatrix zmierzającą do Malfoy Manor. A, no właśnie. Bella. Kocham ją jeszcze bardziej w takim wydaniu. Po prostu mistrzostwo! To, w jaki sposób zwraca się do Lucjusza i Narcyzy, gesty,uszczypliwe komentarze - 'Zdecydowanie powinnaś usiąść' <3! Czytając jej kwestię w uszach dźwięczał mi głos Heleny Bonham-Carter i ten jej śmiech, wspomnienie o Wieczystej przysiędze<3! Reakcje Narcyzy i Lucjusza bardzo autentyczne i naturalne. Aż mi żal Cyśki, biedna, naprawdę...wkurzony mąż, syn nie wiadomo gdzie...no,teraz już wie gdzie, ale zbyt wiele jej to nie pomogło. Lucjusz bardzo Malfoy'owski.Ciekawa jestem gdzie się udał po opuszczeniu domu i co zamierza zrobić...
Wgl, nie mogli rozszyfrować listu, przyszła Bella i zajęło jej to kilka minut, kocham <3. Ten niby żal i smutek spowodowany zachowaniem siostrzeńca, a mam wrażenie, że wyśmienicie ją to bawi :D
Draco i nasza uparta Herma. Taka ciepła i przyjemna scena, że aż się rozmarzyłam.Kochani są. Ich dialogi Twojego autorstwa mogłabym czytać bez końca. 'O tak, w to nie wątpię' <3!! - to takie so Draco.
Cóż takiego zdradzą im duchy i czy w ogóle? Już się nie mogę doczekać czy sprawa Slytherina dzięki ectoplasm-made postaciom posunie się trochę naprzód.
Rozmyślania Draco wydały mi się nie tylko naturalne i wiarygodne, ale i tak pozytywnie nastrajające, że cały czas się uśmiecham. Widać, że ich uczucie wypuszcza kolejne pędy, by kiedyś, kiedyś w pełni rozkwitnąć.
Mówiłam już, że szablon jest przepiękny? Cudnie wyglądają.
From S with love<3
Fajnie,fajnie. Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńJak na rekordową notkę to czytało się ją bardzo szybko.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że Draco już się nie wzbrania przed uczuciami. Szkoda, by było gdyby zaprzepaścił to co już razem stworzyli.
Jestem ciekawa zachowania Państwa Malfoy, w sensie co zrobią z tym, że ich syn ich zdradził. No i czekam na ciąg dalszy. ^^
Pozdrawiam.
Tak jak pisałem na fejsie - ALLES GUT !
OdpowiedzUsuńCiekawie jak zawsze, jestem zadowolony :)
Co za miła niespodzianka! Wczoraj skończyłam czytać całość, a dziś już kolejny rozdział :) Jak dla mnie, może być tak codziennie :)Dzisiejszy rozdział był u mnie powodem niemałej ambiwalencji - z jednej strony poczułam swego rodzaju strach i niepewność, spowodowane zachowaniem Bellatrix i Malfoyów, z drugiej zaś błogie odprężenie i zadowolenie z powodu atmosfery panującej między Draco i Hermioną. Wątek Dramione był dziś miłą odskocznią od szarej rzeczywistości - taki zwykły dzień tej dwójki :)I ta kuchnia :) Dlaczego akurat to pomieszczenie jest miejscem najlepszych rozmów i najmilszej atmosfery w każdym domu? :D Nieśmiało liczę, że historia jednak zakończy się - chociaż oby nie szybko! - happy endem ;)A i żeby zbyt wiele przeszkód nie stało na drodze miłości tej parki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
H.
dobra adnotacja pod koniec, bo właśnie chciałam o tym mówić :) wiesz, że coraz lepiej piszesz, coraz fajniejszy budujesz klimat, nastrój, coraz bardziej się wciągam :)
OdpowiedzUsuńMiło po końcu tygodnia przeczytać tak dobry rozdział.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że zauroczył mnie ten wątek z Bellą, Lucjuszem i Narcyzą. Wiedziałam, że ta wiadomość, którą zostawił Draco układa się w słowo "Hogwart", ale fajnie wytłumaczyłaś te poszczególne zdania. Jestem naprawdę pod wrażeniem.
Scena w kuchni też była bardzo dobra. Niby nic szczególnego, a jednak świetnie opisana i przedstawiona w sposób niezwykły. Podobają mi się relacje, które są między nimi. Naprawdę, brawo.
Pozdrawiam serdecznie! :)
oo jak ja kocham relacje cudownej trójcy :D świetnie oddajesz charakter ich wszystkich,a w tej kwestii cięzko mi dogodzić :D
OdpowiedzUsuńno...to jeszcze Cię pochwalę za fajnie opisaną scenę w kuchni i wracam do biologi ;**
uwielbiam Twoje opowiadanie ^^
OdpowiedzUsuńjedno z najlepszych fan fiction jakie czytałam :D
oby tak dalej !
jak dla mnie idealnie dobrana muzyka, dodaje klimatu i podbija emocje! świetnie jak zawsze, oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuń/Hell.
Fajne ;) Bellę uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńhttp://harrymione-diary.blogspot.com/
świetna notka! co do długości się zgadzam, ale im więcej tym lepiej :D
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na kolejną <3
cudo! *_* boskie jak zawsze. z niecierpliwością czekam na następną! weny życzę. papatki.
OdpowiedzUsuńZapisz mi swój mózg w testamencie, bo chcę sprawdzić co jest odpowiedzialne za tą szeroko rozwiniętą wyobraźnię.
OdpowiedzUsuńJak zwykle epicko.
N.
notka mi sie spodobala - a wiec stabilnie ;). mimo wszystko czuje pewien niedosyt, notka byla chyba nawet troche rozwlekla, ale tlumacze to sobie tym, ze ostatnia notke przeczytalem dosc dawno, a w miedzyczasie odswiezylem sobie moja ulubiona, piata czesc i troche wypadlem z akcji :/. ogolnie czekam na rozwoj watku i mam chetke na jakies spektakularne walki/cos naprawde powaznego jesli chodzi o dramione a zagadka moze pozostawac nierozwiozana jak najdluzej, pomimo, ze bedzie to troszke okrutne z twojej strony. cieszy mnie akcent szalonej belli, to jeszcze bardziej przypomina mi moja ostatnia lekture ;)
OdpowiedzUsuń~~krolik
Też najbardziej lubię piątą część : >
Usuńahaaa, wylapalem mala niescislosc, we wczesniejszym rozdziale pisalas: "Skrzaty o tej porze roku naprawdę dbały o to, by w zamku było ciepło. Widocznie nawet wtedy, gdy w szkole jest zaledwie dwójka uczniów." a teraz ze dumbledore je wykurzyl...
OdpowiedzUsuń~~krolik
ojeju, dziękuję! :D
Usuńmuszę to jakoś naprostować, edytować. :)
co do poprzedniego komentarza - fakt, notka jest troszkę rozwlekła. uważam, że tekst pisany trzeba poczuć wszystkimi zmysłami, a nie tylko pędzić za akcją, stąd trochę powolna akcja. :) ja sama nie lubię, jak opowiadanie wypełnione jest wyłącznie akcją, bez czasu na oddech, dlatego też nie będę tak pisać. :D wychodzę z założenia, że opowiadanie ma się podobać przede wszystkim mnie, więc piszę to, co sama chciałabym przeczytać. :)
pozdrawiam serdecznie! :)
w sumie nie jestem pewien czy jest sens to edytowac, bo chyba malo osob zwrocilo na to uwage, mi po prostu czesto rzucaja sie w oczy takie rzeczy ;). moze nawet nie chodzi tak bardzo o sama akcje, co o atmosfere, ktora jest chyba troche zbyt rozluzniona, to troche dziwne ze nikt im jeszcze nie wlazl na kark ( choc widze, ze ma sie to juz niedlugo zmienic, czekam z niecierpliwoscia ;) ) ani nic, laza sobie bez problemu po calym zamku, spia oddzielnie (hmm, to by bylo cos, jakby to tak troszke zmienic :P ). nie mysl, ze mi sie nie podoba, wrecz przeciwnie, w koncu zawziecie komentuje i juz sie nie moge doczekac kolejnych notek ;)
Usuńpozdrowionka i wesolych ;) i udanej dzamprezy na sylwka, ofc.
~~krolik
już edytowałam, bo po co robić dodatkowe błędy rzeczowe. :D
Usuńwiesz co, co do notek, mogę Ci zagwarantować, że kolejne notki będą bardzo sielankowe, świąteczne i zimowe. skupię się raczej nad rozwinięciem Dramione, także będzie mało "przeszkód" :)
ale potem nie będzie już tak słodko ;)
dziękuję bardzo i wzajemnie :)!
Cudowne jak zawsze *.* już drugi raz przeczytałam wszystkie rozdziały : > mam nadzieje że dzisiaj dodasz następny : ]
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać co będzie dalej,liczę na jakąś ,,akcję''między nimi :3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału !! <3
OdpowiedzUsuńZ poślizgiem, ale zostałaś przyjęta do Stowarzyszenia-DHL jako pełnoprawna członkini :D Zapraszam do wzięcia udziału w głosowaniu na najlepszą partówkę ;)
OdpowiedzUsuńPo zakończeniu tego konkursu, na pewno będzie inny konkurs :)
Co tu dalej paplać... Pomysłu nie mam :)
Wesołych świąt i duuużo weny ;*
Pozdrawiam, Alex ;*
P.S.
Masz cudowny szablon, kocham go <3
W związku ze zwolnieniem Alohy, prosiłybyśmy o wybór oceniającej. Jeśli nadal jesteś zainteresowana oceną, informację prosimy zostawić w zakładce „OD WAS”.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt, Overrated |weryfikator|
Znów świetnie :D Czekam na dalszą część :D
OdpowiedzUsuń~~~~~~~
Zapraszam http://love-can-destroy-you.blogspot.com/
Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuń