Tego dnia pierwszą lekcją były eliksiry. Hermiona stała przy stole, próbując przyrządzić Eliksir Niewykrywalności. Jej nozdrza otulił przyjemny zapach cynamonu. Starała się skupić. Wystarczyła jedna mała pomyłka, żeby zaczynać wszystko od nowa. A przecież chciała zdobyć pięćdziesiąt punktów dla Gryffindoru. Odkąd Harry pozbył się podręcznika Księcia Półkrwi, chciała udowodnić, że jest najlepsza. No i oczywiście nie mogła dopuścić do tego, żeby punkty przydzielone zostały Ślizgonom. W końcu Malfoy dobrze sobie radzi na lekcjach eliksirów. Starała się nie patrzeć w jego stronę. Postawiła sobie jasny cel: pokazać mu, że się nie przejmuje, co oczywiście nie było do końca prawdą. Miała za sobą ciężką noc. Praktycznie nie spała, a Ginny nie zostawiła jej samej nawet na chwilę. Zdecydowanie dobrze zrobiła, mówiąc jej o swoich uczuciach. Gdyby nie ona, zapewne teraz Hermiona byłaby załamana. A tak - przynajmniej miała kogoś, kto podtrzymywał ją na duchu. Niech Malfoy widzi, że nie przejęła się jego zachowaniem. Żałowała tylko czasu spędzonego z nim. Etap załamania miała już za sobą. Teraz czas na etap motywacji.
... Dodaj pokrojony na cztery części włos demimoza. Zrób to bardzo dokładnie, ponieważ bez precyzji eliksir nie zadziała. Pamiętaj o pocięciu włosa na równe części. Jeśli o tym zapomnisz, Twoje ciało będzie częściowo wykrywalne. Zamieszaj siedem razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Hermiona położyła składnik na miarce i stanowczym ruchem podzieliła go na cztery części. Wyszły niemal idealnie równe. Wrzuciła włosy do kociołka i zamieszała. Substancja zabulgotała, a jej konsystencja zrobiła się bardziej gęsta i zmieniła kolor na fioletowy.
Weź jeden korzeń mandragory. Posiekaj go na drobne kawałki. Otrzymane składniki polej dokładnie syropem z ciemiernika czarnego i rozgnieć nożem. Nie mieszaj.
Hermiona postępowała zgodnie ze wskazówkami zawartymi w podręczniku. Była bardzo skupiona.
Weź ziarno Sopophorusa. Przekrój je. Całą zawartość wlej do kociołka i dokładnie wymieszaj w stronę przeciwną do ruchu wskazówek zegara (około dziewięć razy). Substancja powinna zmienić barwę na przezroczystą.
Z doświadczenia wiedziała, że ziarno lepiej rozgnieść, niż przekroić. Wlała cały sok do kociołka i zaczęła gorączkowo mieszać eliksir. Po chwili jej płyn był bezbarwny.
- Czas minął! - Profesor Slughorn przechadzał się po sali i sprawdzał każdy eliksir. - No, no, panie Malfoy.... prawie dobrze! Na moje oko zapomniał pan polać korzenia mandragory syropem z ciemiernika czarnego. Prawda? Niech pomyślę... Jako, że mało komu udaje się uwarzyć ten eliksir, zdobywa pan 25 punktów dla Slytherinu! - Draco uśmiechnął się szeroko, a Hermiona poczuła w sobie mieszankę uczuć. Profesor Slughorn stanął teraz obok jej kociołka.
- Wspaniale! Pannie Granger się udało! Idealnie przyrządzony Eliksir Niewykrywalności. Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem - powtarzał profesor Slughorn z entuzjazmem. - Gryffindor otrzymuje 50 punktów, a pani może zachować swój eliksir. Pół fiolki wystarczy, aby być niewykrywalnym w żaden sposób na około pół godziny. Jeśli zechciałaby pani natomiast, żeby eliksir przestał działać wcześniej, należy wycelować w siebie różdżką i powiedzieć "Hominem Quaero". - Hermiona zapisała formułę na wypadek, gdyby kiedyś miała skorzystać z eliksiru. Następnie spojrzała na Draco. Patrzył na profesora Slughorna, który teraz kierował się w stronę kociołka Rona. Patrząc na Malfoya, odczuła swego rodzaju wyższość.
- Panie Weasley... tym eliksirem mógłby pan nas wszystkich odesłać do szpitala z objawami halucynacji! - Slughorn machnął różdżką, a eliksir przygotowany przez Rona zniknął. Hermiona spojrzała na niego z politowaniem. Była wściekła za wczorajszą scenę w Wielkiej Sali. Nagle usłyszała czyjś głośny śmiech.
- No co ty, Weasley? Nawet tego nie potrafisz zrobić? - zakpił Malfoy. Ron odwrócił głowę w jego kierunku, ale postanowił zostawić tę uwagę bez komentarza, co jeszcze bardziej rozbawiło Dracona.
- A jest w ogóle coś, co umiesz? Ach tak... sprzątać. Zapomniałem, że biedacy nie posiadają skrzatów domowych. - Goyle ryknął donośnym śmiechem, a Pansy cicho chichotała pod nosem.
Hermiona - mimo że była zła na Rona - poczuła do Malfoya odrazę. Wczorajsze wydarzenie zapewne to spotęgowało.
Hermiona - mimo że była zła na Rona - poczuła do Malfoya odrazę. Wczorajsze wydarzenie zapewne to spotęgowało.
- Ee... z mojej strony to już wszystko - zakończył zdezorientowany profesor Slughorn. - Do zobaczenia!
***
Po lekcjach cała trójka udała się do Pokoju Wspólnego. Harry próbował nawiązać rozmowę, co nie było łatwym zadaniem, bowiem Ron nie mógł się zebrać do przeproszenia Hermiony, ta natomiast nie wykazywała najmniejszego zainteresowania osobą rudzielca.
- Napisaliście już wypracowanie dla Snape'a?
- Tak - odpowiedziała krótko Hermiona.
- Jeszcze nie... - Ron jak zawsze był do tyłu z pracami domowymi.
Siedzieli w ciszy, unikając swoich spojrzeń. Ku radości Harry'ego za jakiś czas dołączył do nich Neville, z którym mógł normalnie porozmawiać. Miał dość patrzenia na to, jak zachowują się jego przyjaciele, ale nie stawał po niczyjej stronie. Postanowił zostać neutralny. Hermiona faktycznie nie powinna ich przez cały czas ignorować, zaś Ron nie musiał tak na nią naskakiwać. W końcu nie wiedział, dlaczego spotyka się z Malfoyem.
- Cześć wszystkim - zaczął Neville.
- Hej, Neville, jak się masz? - Odpowiedział ucieszony Harry.
- Mam problem z wypracowaniem na zielarstwo. Musiałem zrobić sobie przerwę. Wyobrażacie to sobie? Opis i zastosowanie odorosoku na trzy rolki pergaminu. Wszyscy w tej szkole poszaleli. A co u Was?
- Ee... no cóż. U mnie wszystko ok. A do nich - wskazał na Rona i Hermionę - lepiej się dziś nie odzywać, dobrze ci radzę - uśmiechnął się Harry niepewnie.
Hermiona wstała z fotela i ruszyła w kierunku okna. Stała przy nim przez chwilę, obserwowała. Wydawało jej się, że niedaleko chatki Hagrida dostrzegła jakiś ruch. Ale to chyba niemożliwe, przecież wyjechał. Nikt nie wiedział po co i dlaczego. Wiedzieli tylko, że nie ma go w szkole.
- Harry, chyba wrócił Hagrid!
- Co? Skąd wiesz?
- Wydawało mi się, że widziałam Kła, ale nie jestem pewna. Chodźmy do niego!
- Neville, wybacz. Zobaczymy się później - rzucił Harry, po czym wstał z fotela i szybkim krokiem ruszył w kierunku drzwi. To samo uczynił Ron.
Biegli zawiłymi korytarzami, a schody co jakiś czas niespodziewanie zmieniały kierunek. Dlaczego zawsze, kiedy się spieszą, coś musi stawać im na przeszkodzie? Wściekli, bezcelowo krążyli wokół różnych rzeźb, obrazów, zeskakiwali ze schodka na schodek, aż w końcu udało im się zejść na parter. Nie zwracając na nikogo uwagi otworzyli wielkie drzwi i wybiegli ze szkoły.
Pogoda była wręcz idealna. Słońce świeciło wysoko, ale powietrze było czyste. Teraz szli powoli, rozkoszując się przyjemnym wiatrem, który beztrosko wplatał się w ich włosy. Przez całą drogę nie zamienili ze sobą ani słowa. Harry liczył po cichu, że odwiedziny u Hagrida - o ile oczywiście go zastaną - w jakiś sposób poprawią sytuację. Przeszli przez most. Hermiona spojrzała w stronę kamienia, obok którego na trzecim roku uderzyła Dracona w twarz. Nie wiedząc czemu, wspomnienie to wypełniło ją entuzjazmem. Uśmiechnęła się sama do siebie. Kiedy byli już obok ogrodu dyniowego, Ron postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
- Hermiono, przepraszam - zaczął. Dziewczyna spojrzała na niego, ale nie odpowiedziała. Myślał, że zwykłe "przepraszam" wystarczy? Przecież zrobił awanturę o nic. Nie próbował nawet się dowiedzieć, dlaczego Hermiona spędziła trochę czasu z Malfoyem. O nic nie pytał. Od razu postanowił zrobić widowisko. - Naprawdę nie powinienem zachowywać się w ten sposób.
- Ronaldzie, jeśli myślisz, że Twoje przeprosiny załatwiają całą sprawę, to się grubo mylisz - odpowiedziała stanowczym tonem Hermiona i zapukała do drzwi. Z chatki unosił się przyjemny zapach świeżo zaparzonej herbaty.
- Kto tam? - z pomieszczenia rozległ się tubalny głos.
- Hagridzie, to my! - odkrzyknęła wesoło Hermiona. Gdy tylko drzwi się otworzyły, oczom trójki młodzieńców ukazał się nie kto inny, jak ich ukochany gajowy. Nie widzieli się z nim już tyle czasu. Tęsknili za nim i byli pewni, że on za nimi też. Weszli do środka i uściskali wielkoluda.
- Siadajcie, dzieciaki - zachęcił ich Hagrid, nalewając herbaty do trzech wiader średniego rozmiaru. Następnie położył na stoliku wielki talerz z ciasteczkami, które wielkością przypominały głowę dorosłego człowieka. - No, opowiadajcie, co tam się działo u Was?
- U nas wszystko w porządku, ale gdzieś Ty był przez tyle czasu!
- Dumbledore wysłał mnie z tajną misją, cholibka. A ja własne życie bym za niego oddał, więc co miałem zrobić? Zgodziłem się.
- A co to za tajna misja? - Hermiona jak zawsze próbowała wyciągnąć jakieś informacje.
- Pomagam szukać Dumbledore'owi Azalii So... Mam za długi jęzor. Oj tak, mam za długi jęzor. Za długi jęzor... - powtarzał zdezorientowany Hagrid, rzucając kawał mięsa w stronę Kła, który jak zawsze oparł swój wielki łeb na kolanach Harry'ego.
- Azalia? Czytałam gdzieś o tym - powiedziała Hermiona, delikatnie dźgając chłopaków w żebra łokciem.
- Hagridzie, my już musimy iść. Snape zadał nam wypracowanie na temat Zaklęcia Patronusa. Cztery rolki pergaminu. Na jutro - powoli zaczął Ron
- Jasna sprawa, no, lećcie już - ponaglił ich Hagrid.
- To do zobaczenia pojutrze na lekcji! - krzyknęła radośnie Hermiona, machając ręką w stronę Rubeusa.
Wyszli z chatki, początkowo nic nie mówiąc. Harry i Ron patrzyli na siebie dosyć znacząco, natomiast Hermiona pogrążona była w swoich myślach. Zaciskała powieki w charakterystyczny sposób, jakby próbowała sobie coś przypomnieć.
- Azalia... - zaczęła. - Jestem pewna, że czytałam gdzieś o tej roślinie. Ale nie mogę sobie przypomnieć...
- Myślisz, że to coś ważnego?
- Ronald, obudź się! Dumbledore nie wysłałby Hagrida po coś, co nie miałoby znaczenia. Azalia...
- Hermiona ma rację - powiedział Harry. - Chyba będziemy musieli poszukać o tym jakichś informacji. Myślę, że możemy zacząć od naszych podręczników.
- Ewentualnie można zapytać Neville'a, on jest świetny z zielarstwa - odparła Hermiona.
Ruszyli pewnym krokiem przed siebie. Jakimś magicznym sposobem wizyta u Hagrida poprawiła relacje Rona i Hermiony. Nagle zapomnieli o kłótniach, których tak gorączkowo się trzymali. Harry wiedział, że nie wytrzymają długo. Może i spierali się non stop, krzyczeli na siebie i udowadniali sobie wzajemnie swoje racje, ale tom że się lubili, nie ulegało wątpliwości. W końcu byli przyjaciółmi. Z podniesionymi głowami udali się w kierunku Pokoju Wspólnego.
- Diabelskie sidła - Hermiona wypowiedziała hasło dziarskim tonem, po czym wszyscy przeszli przez próg i usiedli na moment przed kominkiem.
Jeśli niczego nie znajdą w podręcznikach, będą musieli udać się do biblioteki. Dlaczego nie mogła sobie przypomnieć absolutnie niczego o azalii? Myślała gorączkowo, po czym udała się do sypialni po swoje książki. Gdzieś musi być zawarta odpowiedź. I znajdzie ją, choćby musiała nocami kartkować podręczniki. W zasadzie przydałoby się jej jakieś zajęcie na noc. Wtedy człowiek myśli najbardziej intensywnie, a ona nie miała zamiaru znów rozmyślać o Draconie. Szkoda, że w praktyce to wszystko nie było takie proste.
Pierwsza ;D
OdpowiedzUsuńHa !
Super rozdział !
Uwielbiam Twoje opowiadanie :)
PS. Czekam na kolejny !
Kocham to opowiadanie. Od samego początku czytam i każdy rozdział przynosi coś nowego. :D czuję się jakby to była kontynuacja mojej kochanej i i uwelbianej sagi. Ale kilka szczegółów mi się nawet bardziej podoba. M.in to, że Dumbledore żyje. Nie jest tak niesamowicie pięknie w życiu bohaterów i to kolejna rzecz, którą sobie cenię w opowiadaniach. Czekam z niecierpliwością na kooejne rozdziały i życzę dużo, dużo weny. :D
OdpowiedzUsuńCo tu dużo pisać. Świetny rozdział, dobrze, że nie ma tu tylko Dramione, ale i inne ciekawe wątki są wplecione w opowiadanie :D Czekam na kolejne rozdziały :3
OdpowiedzUsuńGinny/Sabi
pisz daleeej! ;* kocham to opowiadanie i czekam !!!;
OdpowiedzUsuńbardzo, bardzo mi się podoba! ale czy to jakaś nowość? wiem, że poświęcasz sporo czasu, by wszystko było perfekcyjne, więc szacunek :D
OdpowiedzUsuńpodpisano plumpek, czy jak kto woli panna E :)
//brilliant-avenue.blogspot.com
więc tak.
OdpowiedzUsuńJutro jadę na tydzień, kiedy wrócę ma tu na mnie czekać mnóstwo nowych rozdziałów, mała, jesteś zajebista :*
masz talent :)
cześć to znowu ja, ta niezadowolona z szybkiej akcji i... dziś było fantastycznie! naprawdę super. trochę mało dramione w dramione, ale w końcu sama Cię prosiłam o rozwinięcie wątków więc nie czepiam się, bynajmniej! naprawdę mi się podoba i jestem ciekawa co dalej. i lubię twój lekki styl pisania!
OdpowiedzUsuńledwo weszli do hagrida i wyszli po minucie O.o -.-
OdpowiedzUsuńhm... no, tak :) bo dowiedzieli się czegoś dziwnego :)
Usuń// hermiones-diary
ale to takie...no nie wiem, jakoś tak wydaje mi się, że trochę krótko
UsuńZgadzam się, też to zauważyłam. :P Ale nie przeszkadza mi to, rozdział jest całkiem ciekawy.
UsuńJak popatrzyli na ciasteczka, to się nie dziwię, że szybko wyszli :)
UsuńMój ukochany blog <3333333333333
OdpowiedzUsuńoh więcej! <3 :)))
OdpowiedzUsuńświetnie! fragment gdzie Draco ciśnie po Ronie epicki! :D
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba, ciekawie piszesz i bardzo się cieszę, że nie skupiasz się tylko na Dramione, oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńA mi ten rozdział w ogóle się nie podobał!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie za mało Dramione.!
W tym rozdziale tak naprawdę nic ciekawego się nie zdażyło!
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i oby było w nim dużo Dramione! :))
/Malfoyowa
nie mogę pisać ciągle o Dramione, muszę mieć jakiś wątek poboczny, do którego muszę dotrzeć :D więc ten rozdział wbrew pozorom coś wnosi :)
Usuń// hermiones-diary
wow, jestem pod wrażeniem tego opowiadania. dobrze, że nie ciągniesz dalej relacji Draco - Hermiona, tylko zbaczasz na różne inne tematy. wszystko w swoim czasie :>
OdpowiedzUsuńJeju, kurwa. Aż muszę se przekląć :D
OdpowiedzUsuńAle no, tak zajebiście piszesz, że aż zazdroszczę. Jakoś tak zauważyłem to w tej notce.
No i wiesz, odbieganie od tego paringu to dla mnie fajne XD
I zajebiście opisałaś lekcje eliksirów.
Pozdro <3
boski jest ten blog *.*
OdpowiedzUsuńczytając go czuję się jakbym czytała kolejną część książki ^^
czekam na więcej roździałów :3
Przede wszystkim bardzo podoba mi się, że Hermiona nie użala się nad sobą. Bałam się fontanny łez i tak dalej, a radzi sobie całkiem nieźle. Mam tylko nadzieję, że wkrótce nie będzie miała powodów do użalanie się nad sobą.
OdpowiedzUsuńZnowu
Vee
W końcu Hermiona się pozbierała do kupy. To dobrze. Draco dał chyba największy pocisk w opowiadaniu. Oby tak dalej :) Widzę, że poziom fabularny podskoczył do góry (komentarzy też, no chyba że je kasujesz) z czego jestem bardzo zadowolona. Poboczne wątki cieszą mnie tak samo jak zawiłe opisy :) Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńpowrót wrednego Draco. mrrrr :3
OdpowiedzUsuńCzasem piszesz troche tak... bajkowo, Straszne są niektóre fragmenty wypełnione wyolbrzymionymi opisami uczuć bohaterów. Ja bym lepiej zeszła z tonu... poważnie. Ale ogółem da się czytać, całkiem fajne ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że nie piszesz ciągle o Draco i dodajesz nowe wątki, to świadczy o tym, że masz wyższe ambicje niż napisanie przesłodzonego romansidła, gratuluję :D
OdpowiedzUsuń