9 września 2012

18.

music.


Stay with me - or the journey is over.
Take on fear - or the journej is over.
                                     Tune - Dependent


____________________
- Piszcie do mnie. Dużo i często. Obiecujecie? - wyszeptała Hermiona, obejmując swoich przyjaciół.
- No jasne. Czas wracać do domów. Wpadnij czasami do Nory - odparł Ron drżącym głosem.
- A co z tobą, Harry? - zapytała Gryfonka, wypuszczając chłopców z uścisku.
- Ja póki co zatrzymam się u państwa Weasley. Syriusz w trakcie roku szkolnego ma jakieś... zadanie. A do Dursleyów nie chcę wracać po tak krótkim czasie - odpowiedział. - Wolałbym nie ryzykować - dodał szybko, usiłując się uśmiechnąć, co wcale nie było proste w zaistniałej sytuacji.
- Dlaczego wszystko musiało się tak skończyć? - zapytał rudowłosy, patrząc w stronę pociągu.
- Jakoś się ułoży. Prędzej czy później wrócimy do Hogwartu - dodał stanowczo Harry, spoglądając na nieprzekonaną twarz Hermiony. Następnie przeniósł wzrok na klatkę, którą trzymał w ręku. - Weź ją. Przecież Ron ma Świstoświnkę, a musimy mieć ze sobą jakiś kontakt - podał Hermionie śnieżnobiałą sowę.
- Naprawdę? Och, Harry, dziękuję! - krzyknęła, obejmując go delikatnie.
- A Ty, Hedwigo - zaczął, pochylając się nad klatką, którą dziewczyna miała teraz w ręku - sprawuj się tak, jak do tej pory. Zobaczymy się wkrótce - uśmiechnął się.
- Ron! - zawołała niecierpliwie pani Weasley, która stała kilka metrów dalej. Chciała widocznie dać trójce przyjaciół czas dla siebie. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie będą widywać się już tak często, jak dawniej.
Na peronie stała masa ludzi. Wszyscy obejmowali się wzajemnie ze łzami w oczach. Robiło się coraz zimniej, co doskonale sprzyjało nastrojowi. Niebawem spadną pierwsze płatki śniegu, a Hermiona coraz intensywniej wspominała wspólne wypady do Hogsmeade. Będzie jej tego brakować. Nie sądziła nawet, że tak bardzo.
- Musimy już iść... Obiecuję, że niebawem przyleci do ciebie Świstoświnka z listem, w którym zobaczysz propozycję spotkania - powiedział Ron dziarskim tonem, który skutecznie maskował żal.
- Jasne, niedługo się widzimy - wyszeptała Hermiona trzęsącym się głosem.
Uściskali się ponownie. Nigdy wcześniej pożegnanie nie było tak bolesne. Nie myślała o niczym. Na wspominanie sytuacji związanych z Ronem i Harrym będzie miała jeszcze czas. Bardzo dużo czasu. Odsunęli się od siebie, ścisnęli swoje dłonie i odeszli. Szybko i bezboleśnie, w dwie przeciwne strony. Hermiona wreszcie pozwoliła swoim oczom wypuścić pierwsze łzy. Hedwiga pohukiwała żałośnie - zapewne tęskniła za Harrym. Będzie ją traktować najlepiej jak potrafi. Poczuła ogromne wyrzuty sumienia - przecież niejednokrotnie okłamała swoich przyjaciół, próbując zataić spotkania z Draco. Zacisnęła wargi i pobiegła w stronę swoich rodziców, którzy uściskali ją, nie mówiąc słowa.

***

Siedziała na łóżku w swoim pokoju, a dopiero co umyte, mokre włosy delikatnie opadały jej na twarz.  Zdecydowanie wolałaby spędzić ten czas w Pokoju Wspólnym Gryffindoru, ale nie miała zbytnio wyboru. Wstała, podchodząc do dużego, białego okna, znajdującego się po prawej stronie łóżka. Doskonale rozświetlało całe pomieszczenie. Liliowe ściany w świetle rzucanym przez słońce wyglądały bardzo wesoło, co nie sprzyjało nastrojowi Hermiony. Już od kilku dni praktycznie nie opuszczała swoich czterech ścian. Schodziła  na dół tylko wtedy, kiedy mama zawołała ją na obiad albo kolację. Nie miała ochoty słuchać wymuszonych współczuć, patrzeć na udawane, przesadzone maski smutku. Nawet tańczące w promieniach słońca pyłki kurzu wydawały się być w lepszym nastroju niż ona. Delikatnie chwyciła w dłonie beżowe zasłony, po czym szybkim ruchem zakryła nimi szybę. Podeszła do komody, stojącej naprzeciw dużego, dwuosobowego łóżka. Wpatrywała się w zdjęcie, które przedstawiało ją, Harry'ego i Rona, machających wesoło do obiektywu. Wtedy nie mogli jeszcze wiedzieć, co ich czeka.  Mieli może po 13 lat. Wzięła fotografię do ręki i przesunęła po niej palcem. Odruchowo spojrzała w stronę Hedwigi, stojącej na biurku po lewej stronie łóżka. Spała. A Świstoświnka wciąż nie zjawiła się pod jej oknem.
- Hermiono, kolacja! - krzyknęła z dołu pani Granger.
- Już idę, mamo! - zawołała dziewczyna, po czym westchnęła cicho i ruszyła w stronę schodów. Podeszła powoli do stołu, na którym znajdowała się ogromna ilość wybornych potraw. Miała wrażenie, że rodzice chcą ją jakoś pocieszyć, ale nie mają pojęcia, co mogą dla niej zrobić.
- Twoje ulubione naleśniki. Z truskawkami - uśmiechnął się delikatnie tata.
- Och, dziękuję - odrzekła Hermiona, po czym usiadła na krześle, od razu zabierając się do jedzenia. Chciała jak najszybciej opuścić to pomieszczenie i wrócić do swojego pokoju. Wiedziała, nie powinna całych dni spędzać zamknięta w sypialni. Ale co niby miała robić?
- Jak się czujesz? - zapytała troskliwie mama, zasiadając przy stole.
- Jakoś - odpowiedziała krótko Hermiona, nie patrząc nikomu w oczy. Państwo Granger patrzyli po sobie, szukając tematu do konwersacji. Nie wiedzieli, o czym mogą rozmawiać ze swoją córką, ponieważ nie należeli do świata czarodziejów. W kuchni zapadła cisza, słychać było tylko dźwięk widelców obijających się ząbkami o porcelanę. Za oknem ptaki ćwierkały wesoło, co jeszcze bardziej ją przygnębiało.
- Chłopcy pisali? - próbował zagadać pan Granger.
- Nie - zakończyła temat zdawkową odpowiedzią, wciąż pochylając się nad swoim talerzem.
- A jak tam sowa, którą przywiozłaś do domu? - wypytywała matka z wymuszonym uśmiechem na twarzy.
- Śpi - odpowiedziała, nabijając na widelec kolejny kawałek naleśnika.
Rodzice Hermiony, widząc, że rozmowa z nią nie ma najmniejszego sensu, zaczęli w ciszy spożywać swój posiłek. Bardzo ją to cieszyło. Dlaczego ma odpowiadać na ich pytania? Przecież tak naprawdę mają w nosie to, co mówi.
- Pójdę już do siebie - rzekła, wstając od stołu. Wsunęła swoje krzesło, włożyła do zlewu talerzyk i widelec, po czym udała się po schodach znów do swojego pokoju.
Położyła się, zapaliła lampkę, która stała na szafce obok łóżka, podłożyła dłonie pod głowę i patrzyła w sufit. W jej głowie rodziły się wspomnienia wszystkich ubiegłych lat spędzonych w Hogwarcie. Szukanie kamienia filozoficznego... Jedna z pierwszych wspólnych przygód. Przypominała sobie odwagę Rona podczas partii szachów i nieugiętość Harry'ego, łapiącego na miotle klucz do drzwi. Ciekawe, czy też czasami o niej myślą. Mają siebie, a do niej nie są w stanie nawet napisać. W duchu przyznała, że jest zła na swoich przyjaciół. Zapomnieli o niej?
Kolejny rok, ważenie eliksiru wielosokowego w łazience dla dziewcząt. Chłopcy tak zabawnie wyglądali, próbując wcielić się w postaci Crabbe'a i Goyle'a. Uśmiechnęła się sama do siebie, zamykając oczy. Na kolejnym roku uderzyła w twarz Dracona. Było to pierwsze wspomnienie, które wypełniło ją optymizmem. Kąciki jej ust uniosły się jeszcze wyżej. Ciekawe, co u niego. Może powinna napisać? Nie, jeszcze nie, minęło dopiero kilka dni. Przypominała sobie każdą chwilę spędzoną z Malfoyem, każde jego spojrzenie i aksamitny dotyk. Pamiętała dokładnie zapach jego włosów, oczyma wyobraźni widziała ten szyderczy uśmiech. Zaledwie kilka tygodni temu leżała tu, gdzie teraz i przeprowadzała w myślach dogłębną analizę osoby Dracona. Kto by przypuszczał, że wszystko tak dziwnie się potoczy?
Odwróciła się na bok, przenosząc wzrok na śpiącą Hedwigę. Podciągnęła nogi pod szyję, ponownie pogrążając się we wspomnieniach. Nigdy nie zapomni ich pierwszego pocałunku. Wspomina go bardzo pozytywnie, pomimo sytuacji, w której został złożony. Poczuła gęsią skórkę na całym ciele i delikatne wypieki na policzkach. Tęskniła za nim, choć ciężko było jej się do tego przyznać.
Przekręciła się na drugą stronę i zgasiła lampkę. Leżała jeszcze przez chwilę bez ruchu, wpatrując się w ciemność, po czym wsunęła się pod kołdrę i niemalże od razu zasnęła.

Znała to miejsce. Była tu już kilkakrotnie, choć nie mogła sobie przypomnieć, kiedy. Siedziała na skórzanej kanapie, stojącej na środku wielkiego, zimnego pomieszczenia. Sennymi oczyma wpatrywała się w kominek.
- Podążaj swoim tropem. Nieważne, dokąd prowadzi - wyszeptał starzec siedzący obok. Odwróciła gwałtownie głowę w jego stronę. Słyszała już te słowa i była pewna, że wypowiedział je ten sam człowiek. Bez problemu mogła zidentyfikować poważny głos, który teraz roznosił się po pomieszczeniu dziwnym echem.
- Profesorze, co to znaczy? - zapytała powoli. Mężczyzna siedział spokojnie, nie odrywając od niej wzroku. Oczywiste było, że nie miał zamiaru udzielić jej odpowiedzi. Gdyby chciał to zrobić, uczyniłby to już wcześniej. Wstał powoli, wpatrując się w kanapę. Spojrzała dokładnie w to samo miejsce, jednak nie zobaczyła w nim niczego, co mogłoby się wydawać w jakikolwiek sposób przydatne. Dumbledore spojrzał na nią ponownie i łagodnie się uśmiechnął. Wskazał palcem na kanapę, a po chwili jego postać rozproszyła się i zniknęła.


Hermiona otworzyła oczy i podniosła się gwałtownie. Wstała z łóżka, zrzucając z siebie kołdrę. Zapaliła lampkę, podbiegła do biurka i wyjęła z szuflady kartkę i długopis. "Podążaj swoim tropem. Nieważne, dokąd prowadzi" - wynotowała szybko. Wiedziała, że te słowa muszą mieć jakieś znaczenie, skoro słyszy je już drugi raz. Spojrzała na napis, po czym wróciła do łóżka. Usiadła, analizując swój sen.
Znajdowała się w Pokoju Wspólnym Ślizgonów, to jasne. Siedziała na tej samej kanapie, na której w poprzednim śnie siedziała z Draconem. Dumbledore wskazywał na nią palcem, tam musi kryć się jakaś wskazówka. Przecież była niedawno w tym pomieszczeniu. Dlaczego nie zwróciła większej uwagi na szczegóły?
Z wielkim wyrzutem sumienia uświadomiła sobie, że odkąd wróciła do domu, ani razu nie pomyślała o Azalii Sonusa. Jej myśli skierowane były wyłącznie na Harry'ego, Rona i Dracona. I tak non stop. Zastanawiała się teraz, dlaczego dyrektor daje jej wskazówkę we śnie, zamiast po prostu powiedzieć jej to dosłownie. A może wcale o niej nie wie? Może ten sen to tylko marny wytwór jej przemęczonej wyobraźni? A może nie?
Ponownie wstała, podeszła do biurka i usiadła na krześle. Położyła na blacie kolejną kartkę i chwyciła do ręki długopis. Wpatrywała się nań długo, zanim wreszcie coś napisała:

Koniecznie musimy się spotkać.

Chyba wiem, gdzie szukać zaginionego składnika.
B
ądź za tydzień o 15 w kawiarni Coffee Time w centrum Londynu.
H.G.

Spojrzała na kartkę, przeczytała list jeszcze kilka razy, po czym schowała go do koperty. Podeszła do szafy i wyjęła z kieszeni spodni kawałek pergaminu, który Draco wcisnął jej do ręki podczas pożegnania. Usiadła ponownie i zaadresowała kopertę na adres rodziny Malfoyów. Popatrzyła z troską na Hedwigę, otworzyła klatkę i delikatnie pogładziła dłonią jej małą główkę. Sówka otworzyła oczy, wydała z siebie dźwięk zadowolenia i wyfrunęła z klatki. Hermiona przywiązała jej do nóżki złożony list, po czym podeszła do okna i odsłoniła zasłony. Następnie otworzyła je, a śnieżnobiała sowa przyleciała do Hermiony i usiadła na parapecie.
- Nie zawiedź mnie - wyszeptała dziewczyna. Hedwiga spojrzała na nią mądrymi oczyma i wyfrunęła w ciemną, gwieździstą noc, szukając posiadłości Malfoyów.
Hermiona przyglądała jej się, jednak kiedy sowa zmieniła się w niewielką, białą kropkę na niebie, zamknęła okno i wróciła do łóżka. Była dopiero 3:43, a ona już była wypoczęta. Nareszcie znalazło się coś, co może przerwać beznadziejną rutynę, która nieproszona wdarła się do jej życia. Hermiona uśmiechnęła się na samą myśl spotkania z Draconem, zgasiła lampkę i leżała jeszcze przez chwilę z zamkniętymi oczyma, mając w głowie obrazy przedstawiające ich razem.
Po raz pierwszy od kilku dni zasnęła z uśmiechem na twarzy.


_______________
Z pozdrowieniami dla starry-eyed. Za motywację. :)

20 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że ten rozdział też będzie cudowny i oczywiście tak jest <3 Ja już chyba uzależniłam od Twojej historii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogę się doczekać spotkania Hermiony i Draco!! I ta cała historia z Azalią..genialna.. W ogóle świetnie piszesz. Każdy rozdział jest świetny. Potrafisz opisywać zwykłe rzeczy z taką subtelnością i delikatnością. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialna jesteś, wiesz?

    A swoją drogą to trochę nietypowe, że Hermiona tak się obija zamiast spożytkować ten czas i się np pouczyć ;D

    Fajnie, że tak szybko dodałaś kolejny post ;p

    ~Jack

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, dobrze,że nie widziałaś mojej miny jak zobaczyłam pozdrowienia - śmiałam się sama do siebie. Wow, dziękuję! Ciesze się,że cię motywuje :) Co do rozdziału to przydał się taki mały pzerywnik w całej akcji i trochę się zaczęłam martwić jak zareagują Malfoyowie jak odkryją sowę Harrego i liścik od H. Och, zamknę się już, czekam na następny! :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Po pierwsze - piszesz genialnie! Jeszcze nie czytałam bloga, w którym ktoś by tak pisał. Serio.
    Po drugie - czekam na Twoją książkę. Nie żartuję. Kocham Twój styl pisania, Twoje wyczucie i to, w jaki sposób wszystko wymyślasz. Wydawnictwo na pewno przyjmie każdą Twoją książkę i jestem pewna, że zawołujesz świat.
    Po trzecie - jestem uzależniona od Twojego bloga, ja go po prostu kocham. Jesteś najlepsza, oby tak dalej.
    Po czwarte - rozdział jest świetny, serio. Nie mogę się doczekać następnego, joł!
    Po piąte - kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco mnie kocha <3 haha :DD
      a tak na poważnie, to nie mam zamiaru wydawać książki :)
      ten blog to forma rozrywki, oderwania się od wszystkiego, ale profesjonalne pisanie to nie moja bajka :)

      Usuń
  6. To od poczatku tak? Cytat Tune,te słowa zawsze wywołują u mnie gęsią skórkę. Muzyka której wcale nie znam...nie no, nigdy w życiu nie słyszałam, rewelacyjnie pasuje do tekstu, który jak zwykle jest bardzo dobry. Mimo wszystko jesteś beznadziejna, bo nie mogę Cię hejtować ;**
    //brilliant-avenue.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. słuchasz Tune ? :D to świetnie. Chłopaki swoimi tekstami mogą dać natchnienie każdemu :) Byłaś może na ich koncercie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne, 2 razy :) a chłopaki z Tune to moi znajomi. :))

      Usuń
    2. moi też ! ;d chociaż najdłużej znam Kubę, a Janusz jest z mojego miasta ;))

      Usuń
    3. a no to ja ich (osobiście, no bo facebooka nie liczę :D) znam wszystkich jednakowo, od koncertu w lutym bodajże ^^
      7926545, nie róbmy spamu :DDD

      Usuń
  8. Bardzo mi się spodobało opowiadanie i czekam na nowy rozdział. Jestem ciekawa tego spotkania <3. Zapraszam do mnie, wkrótce prolog. urok-wroga.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejna co swoim zajebistym stylem pisania sprawia, że czuję że mój blog jest zjebany XD ale cóż, nie przestawaj pisać zajebiście, nawet mi nie próbuj!
    A Syriusz w roku szkolnym ma misje... pewnie chędoży się z Lupinkiem, co XD?
    Czekam na kolejne ~

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie no, nie ma co
    PROFESJONALISTKA :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Początek, z tą wzmianką o pisaniu listów, znów mnie rozczulił, sama nie wiem, dlaczego. Harry fajnie postąpił, dając Hermionie Hedwigę na jakiś czas, no i okazało się, że wyszło to na dobre. Ciekawi mnie, jak będzie wyglądało spotkanie Hermiony i Dracona, teraz, kiedy nie będą musieli już nic przed nikim udawać...
    Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. no panie, daj pan spokój, co niby można napisać pod takim tekstem. Jak zawsze bardzo mi się podoba:)

    Czytaj lekturki, żebyś nie musiała pracować z łopatą i miałam czas na blogusia ;*

    ps. przypomnij sobie czasem o Cherry, bo czekam niecierpliwie.


    //Madziucha z Heffallumpów :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteś niesamowita. Akcja rozwija się na poziomie, o jakim ja mogę pomarzyć. Czytałam wiele fan fiction, naprawdę, ale to jest wyjątkowe. Przywiązuję się coraz bardziej do Twojego bloga, zyskałaś wierną czytelniczkę :)
    Pozdrawiam ;*
    Vee

    OdpowiedzUsuń
  14. Popłakałam się! Ojej, straszne! W pozytywnym słowa tego znaczeniu. Piękne, najlepszy blog ever. Kocham cię , dziewczyno. Pisz ile wlezie! ♥ /Lily

    OdpowiedzUsuń
  15. kolejny boski rozdział, powinnaś kiedyś wydać książkę xD

    OdpowiedzUsuń